Content

poniedziałek, 4 maja 2015

Ten krem czekoladowy możesz jeść każdego dnia.

Zawsze kochałam czekoladę, czekoladki, batoniki i wszystko co jest  niej zrobione. Każdy ma jakąś jedzeniową słabość, moją zawsze była i jest czekolada.
Kiedyś bardzo rzadko zdarzał się dzień, kiedy nie zjadłam czekoladki, batonika, nie wyjadałam łyżką kupnego kremu czekoladowego ze słoika. Jadłam je często, więc znałam dokładnie ich smak, który w niektórych produktach zaczął się zmieniać, na gorszy oczywiście. Po jednych z moich ukochanych czekoladek zawsze bolał mnie brzuch a ich smak stał się sztuczny, zamieniłam je więc innymi.
Nie umiałam przestać ich jeść, choć wiedziałam, że do zdrowych nie należą. Aż do momentu, kiedy tak naprawdę zaczęłam interesować się zdrowym jedzeniem, szukać informacji o kolejnych substancjach występujących w moich ukochanych produktach. I to był dla mnie kubeł zimnej wody. 
Z dnia na dzień przestałam jeść wszelkie batony, batoniki, czekoladki i czekolady. Wyjątkiem są gorzkie czekolady z dobrym składem, ale jem je teraz od czasu do czasu. Najlepsze są te z 70-90% kakao, cukrem trzcinowym, prawdziwą wanilią. Na szczęście można takie kupić i to w całkiem dobrej cenie.
Wiele miesięcy po tym jak przestałam jeść sklepowe wyroby czekoladowe (a raczej czekoladopodobne, bo z czekoladą to one nic wspólnego nie mają) spróbowałam z ciekawości batonika. Syn przyniósł go do domu z urodzin szkolnego kolegi (moje dziecko nie jada takich produktów, nie dlatego że mu nie pozwalam, ale od dziecka lubił tylko gorzką czekoladę, która dostawał od babci).
Ugryzłam i od razu, gdy poczułam ten chemiczny smak wyplułam go do kosza.
Smak najbardziej znanego kremu czekoladowego świata ja i syn nadal lubimy. Jego skład choć nie jest tragiczny, to mógłby być lepszy. Szukałam zdrowszych zamienników w eko sklepach, ale mojemu dziecku nie podchodził ich smak. Najlepszy w składzie i smaku okazał się BIO krem czekoladowo-orzechowy z Rossmanna. Jednak chciałam jeszcze coś zdrowszego. Dlatego postanowiłam zrobić go sama.
Nie mam jednego stałego przepisu, zawsze coś zmieniam, coś dodam, coś ujmę. Ważne, że zawsze jest równie zdrowy.
Dziś zaproponuję Wam jedną z wielu moich propozycji. Krem jest pyszny, idealnie zastępuje czekoladę, a jest na prawdę bardzo odżywczy i zdrowy.























SKŁADNIKI:

Awokado 1 sztuka
Banan 1 sztuka
Sok z cytryny 1 łyżeczka
Miód 3-4 łyżki
Gorzkie kakao 2 łyżki
Cynamon 1 łyżeczka
Kardamon 1/4 łyżeczki
Imbir 1/4 łyżeczki























Ilości składników podaję orientacyjnie. Jeśli lubicie słodsze kremy, dodajcie więcej miodu. Jeśli wyjątkowo odpowiada Wam smak jednej z przypraw, dodajcie jej więcej. Jeśli nie lubicie jakiegoś składnika, nie dodawajcie go lub zastąpcie innym.






















Jeśli nie macie dostępu do BIO owoców wybierzcie e zwykłe. Ja jeśli tylko mogę kupuję BIO. Banany i cytryny w Lidlu (są w eko części na dziale owocowo-warzywnym) a awokado w eko sklepie.
Awokado, banana  cytrynę porządnie myjemy w ciepłej wodzie. Jeśli cytryna nie jest BIO musi zostać sparzona wrzątkiem.























Rozkrawamy awokado na pół. Wyciągamy pestkę. 















































Łyżeczką wyciągamy miąższ i przekładamy go do miseczki. Dojrzałe awokado ma brązową skórkę i jest bardzo miękkie. Bez problemu wsadzicie do niego palec. Takie wybierajcie. A jeśli kupicie zielone dojrzeje w kilka dni w domu. Dojrzewanie można przyspieszyć. Wkładami awokado razem z bananem do papierowej torebki. Banany wydzielają gazy, które powodują szybsze dojrzewanie awokado.

Odkąd zrezygnowałam z chemicznych przypraw jak wegeta czy magi, zaczęłam używać wielu przypraw i ziół, których wcześniej nigdy nie stosowałam lub nawet nie wiedziałam o ich istnieniu. Ich niesamowity smak potrafi całkowicie zmienić jedno danie w zupełni inne. 

























Blenderem miksuję awokado z bananem.
























Dodaje miód, sok z cytryny, gorzkie kakao, cynamon, imbir i kardamon. Miksuję wszystko na jednolita masę.



Krem przechowuję zawsze w szklanym słoiczku w lodówce nie dłużej jak 4-5 dni.




























Krem polecam solo oraz jako dodatek do pieczywa, owsianych
ciasteczek, jako nadzienie do orkiszowych drożdżówek czy tarty.


CHEMICZNE DODATKI JAKIE MOŻECIE SPOTKAĆ W PÓŁPRODUKTACH DO WYKONANIA KREMU:
1. Przyprawy
- Glutaminian  sodu [glutaminian monosodowy, sól sodowa kwasu gutaminowego, MSG, może pochodzić z roślin GM (E621)]
2. Miód 
- Woda (głównie w miodach z poza UE, miód rozcieńczany wodą jest bardzo rzadki)
- cukier
3. Owoce
Owoce, jeśli nie są ekologiczne, zostały polane sporą dawka chemicznych substancji konserwujących, bakteriobójczych, hamujących a potem przyspieszających ich dojrzewanie.



MOJE RADY:
- Wybierajcie ciemne gorzkie kakao bez jakichkolwiek dodatków.
- W miarę możliwości kupujcie eko owoce. Banany, awokado i cytryny przebywają długą drogę, zanim dotrą do sklepu, dlatego obficie pryskane środkami chemicznymi, które mają powstrzymać ich dojrzewanie i psucie, a gdy już dotrą na miejsce kolejnymi, które mają spowodować, aby dojrzały. Jeśli zakupicie owoce nieekologiczne, pamiętajcie, aby bardzo dokładnie umyć je w ciepłej wodzie a cytrynę sparzyć. Nie dotykajcie wnętrza owoców rękami, którymi przed chwilą dotykaliście brudnych skórek, gdyż przeniesiecie toksyny ze skórki na owoc i w konsekwencji je zjecie. Z zawsze po myciu owoców myje ręce mydłem.
- Kupujcie prawdziwy. Jeśli kupujecie go w zwykłym sklepie, wybierzcie ten wyprodukowany i pochodzący w Polsce lub w krajach UE. Nie kupujcie miodu, który ma oznaczenie "spoza krajów UE", bo to chińska podróbka. Porównajcie taki miód z tym z polskiej pasieki, a zobaczycie różnicę. Różnica jest spora, zarówno w wyglądzie, konsystencji, smaku jak i wartościach, jakie daje naszemu organizmowi. Najlepiej znajdźcie miód w okolicznej pasiece. Pszczelarze coraz częściej mają swoje sklepy online, gdzie możecie kupić je z pierwszej ręki taniej niż w eko sklepach. Prawdziwy miód można kupić też na targu czy w zwykłym sklepie. Czytajcie tylko etykiety, aby wybrać ten właściwy.
Prawdziwy miód jest gęsty, nie leje się jak woda.
Każdy prawdziwy miód po pewnym czasie ulega krystalizacji. Mniej więcej po 3-4 miesiącach. Zatem jeśli miód ma na etykiecie datę rozlewu z przez pół roku, a nadal jest płynny, nie kupujcie go, jest oszukany.
W miodach z Chin czy Indii nie raz znajdowano groźne substancje jak np. ołów, antybiotyki, preparaty zapobiegające rozwojowi bakterii zakazane w krajach UE. Takie miody mają też obce pyłki, które mogą uczulać.
Polski, prawdziwy miód jest droższy, ale daje nam 100% smaku i zdrowia. Ceny są różne, w zależności od pasieki i rodzaju miodu. Zawsze najbardziej opłaca się kupić duży 1100 gramowy słoik. Osobiście miód kupuję na krakowskim Targu Pietruszkowym lub od znajomego pszczelarza. Za taki duży słoik płacę 30-55 zł, w zależności od rodzaju miodu. Małe słoiczki (takie standardowe jak w sklepie) kosztują 15-25 zł.



13 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :-) Niebawem pojawi się ich więcej :-)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Polecam :-) Szybki, tani i bardzooo zdrowy :-)

      Usuń
    2. Polecam :-) Szybki, tani i bardzooo zdrowy :-)

      Usuń
  3. A jaki pyszny i zdrowy jest ten krem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Równie dobrze smakuje gdy zamiast kakao damy karob,ale to dla tych którzy lubią jego specyficzny smak ;)
    Jeżeli chodzi o miód warto dodać,iż powinien on krystalizować równomiernie.Jeżeli zaczyna krystalizować od dna,a reszta jest płynna oznacza to niestety,że miód był "chrzczony".Pozdrawiam Madziu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę spróbować ten mus z karob :-) Pozdrawiam Kasiu i do zobaczenia na Pietruszce :-)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. fajny przepis :) my niestety omijamy miód bo jeden z założycieli bloga jest na niego uczulony :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj przetestowałam! Dodałam do tego zmiksowane orzechy - polecam!

    OdpowiedzUsuń

Instagram @zdrowe_jedzenie_bez_chemii

Archiwum bloga

Popularne posty