Content

0 komentarze

Szybkie, domowe i całkowicie zdrowe musli.
























Być może zastanawiacie się, dlaczego rozpoczynam od przepisu na musli. Bo to własnie od niego zaczęła się wielka rewolucja w mojej kuchni i w mojej głowie, a dokładniej od sprawdzenia składu tego produktu. Całkowicie zmieniło się moje postrzeganie tego co jest zdrowe. Zaczęła się moja podróż w poszukiwaniu prawdy o pożywieniu i odżywianiu w dzisiejszych czasach.
Zawsze byłam wielką fanką musli. W zasadzie odkąd wiele lat temu pojawiło się w naszych sklepach. Najbardziej lubiłam oczywiście crunchy, gdyż było takie słodkie, chrupiące, po prostu pyszne. A na dodatek takie "zdrowe".  Musli zawsze było na liście moich zakupów.
Kefir z granolą był moim ulubionym drugim śniadaniem lub podwieczorkiem. Uwielbiałam też chrupać je z owocami lub samo. Wydawało mi się, że nie ma nic lepszego na szybka i "zdrową" przekąskę.
W tamtym czasie nigdy nie wpadłabym na pomysł, że to musli, reklamowane jako "zdrowe" wcale takie nie jest.
Na szczęście pewne pewnego dnia postanowiłam sprawdzić co właściwie jest w składzie produktu, który tak lubię i jem praktycznie każdego dnia. Moje ulubione były z dodatkiem kokosu.

Listę składników otwierały płatki owsiane, troszkę ponad 50%.
Na drugim miejscu syrop glukozowo-frykozowy (!) Od razu założyłam, że to coś zdrowego, naturalnego, pochodzącego z owoców, który jest pewnie lepszy i zdrowszy od cukru, dlatego producent postanowił nim ulepszyć produkt i dodaje go aż tyle. Niektórzy z Was pewnie już wiedzą, ale napisze dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli, że skład produktu jest zawsze podawany od tego składnika, którego jest w nim najwięcej do tego, którego jest najmniej.
Kolejna pozycję zajmowały chrupki otrębowo-kukurydziane 9% (otręby pszenne, mąka kukurydziana).
Tłuszcz roślinny.
Płatki kokosowe 2,9% zawierające dwutlenek siarki (!).
Ziarna słonecznika 0,9%.
Sól morska.
Emulgator: lecytyna sojowa.
Aromat.

Pomyślałam, że jest chyba nieźle, choć jakoś mało tych otrębów, słonecznika prawie w ogóle. A gdzie orzechy? Gdzie rodzynki? Granola to przecież mieszanka zbóż, rodzynek, orzechów, oblana cukrem lub miodem. I już w tym momencie jakoś tak poczułam zawód, że skład jest taki ubogi.
Wtedy też wpadłam na pomysł aby sprawdzić co to jest właściwie jest ten syrop glukozowo-fruktozowy. I opadły mi ręce!!! To co wydawało mi się czymś zdrowym, pochodzącym z owoców wcale takim nie było! Czyż nazwa nie sugeruje nam, że ten syrop pochodzi z owoców? Glukoza i fruktoza to cukry naturalnie występujące w owocach. Tylko że syrop glukozowo-fryktozowy nie ma kompletnie nic wspólnego z cukrami występującymi naturalnie w owocach. Jest pozyskiwany z kukurydzy, która zostaje zbombardowany nieskończoną ilością sztucznych substancji chemicznych, przemaglowana w kolejnych procesach chemicznych, aż w końcu powstaje syrop glukozowo-fuktozowy. Syrop, który miał być cudownym, tanim zastępcą cukru. Syrop, którego producenci dodają praktycznie do wszystkiego. Syrop, który jest odpowiedzialny za plagę otyłości na świecie. Syrop, który zwiększa apetyt i potęguje uczucie głodu. Syrop, który powoduje spadek wrażliwości organizmu na leptynę (hormon, który daje nam znak, że już się najedliśmy). Syrop, który zwiększa ryzyko wstąpienia cukrzycy typu 2. To tylko kilka fatalnych skutków, jakie niesie spożywanie ów "cudownego" syropu. Więcej napiszę na ten temat jeszcze nie raz, w osobnych wpisach. Ten miał być przecież o przepisie na zdrowe musli. :-)
A co w musli robił tłuszcz roślinny? I jaki to jest w ogóle tłuszcz? Olej, oliwa?
Lecytyna sojowa. Również brzmiało dobrze. Słyszało się choćby o tym, że lecytyna jest dobra na pamięć, że potrzebuje jej nasz mózg. Tylko to nie taka lecytyna! Lecytyna sojowa pochodzi z soi, a większość soi na wiecie jest modyfikowana genetycznie! Abstrahuję już od tego, że wydobywana jest z niej za pomocą sztucznych chemicznych procesów.
Aromat. Ale że jaki aromat? Że naturalny czy sztuczny. Aromat z czego? Wytłoczony z kokosu? A w zasadzie po co nam w jedzeniu aromat?

Po takiej dawce wiedzy udałam się do kuchni i wyrzuciłam moją "zdrową" sklepową granolę do kosza. Bardzo brakowało by mi mojej ukochanej przekąski, dlatego postanowiłam, że zrobię ją sama z prawdziwie zdrowych składników. I jeszcze tego samego dnia ja zrobiłam. Gdy jej spróbowałam, żałowałam, że nie wpadłam na ten pomysł wiele lat wcześniej. Była pyszna, chrupiąca i zdrowa!
Wtedy też zaczęłam poszukiwania prawdy o dostępnym na rynku jedzeniu. Rozpoczęłam, ale nie skończyłam, bo cały czas pogłębiam swoją wiedzę. Szukam informacji, czytam etykiety i sama przyrządzam pysznie, domowe i przede wszystkim prawdziwie zdrowe potrawy z prawdziwie zdrowych produktów. I na prawdę nie jest to trudne i jakoś strasznie czasochłonne, tak jak na przykład przygotowanie pysznej, zdrowej granoli.

Odkąd zrobiłam moje pierwsze musli minęło już troszkę czasu. Tak na prawdę nie mam jednego stałego przepisu, nie stoję nad wagą i nie odważam za każdym razem tej samej ilości składników. Robię je na wyczucie, raz czegoś sypnę mniej raz więcej. Raz dodam kilka składników więcej, raz odejmę kilka innych. Nie dość, że jest zdrowo to jeszcze za każdym razem można stworzyć inna kompozycje smakową.





A więc zacznijmy przyrządzać naszą granolę. :-)

Do dzisiejszego musli wykorzystam poniższe składniki. Pamiętajcie, że możecie je zmieniać wedle swoich upodobań. Coś dodać, coś odjąć. Pomieszać dwadzieścia składników lub tylko cztery. Ważne jest tylko to, aby składniki były naturalne, zdrowe. Pomarańcze sugeruję wybrać ekologiczne lub ewentualnie bardzo dokładne wyszorować i wyparzyć te zwykłe. Ja osobiście używam ekologicznych. W sklepach organicznych są dość drogie, jednak niedawno pojawiły się w Lidlu BIO pomarańcze. Są pakowane w siateczki z oznaczeniem BIO. Z tego co pamiętam kosztują ok 6 zł/kg, czasami nawet na promocji można je nabyć po 3,99 zł. Tak więc cena nie jest wygórowana, jak za zdrowy produkt nie nawożony chemicznie, bez oprysków, nie modyfikowany genetycznie, bez stymulatorów wzrostu. Czyli takie, jakie stworzyła je Natura.
Płatki owsiane przeważnie kupuję ekologiczne, jednak gdy nie mam jak udać się do eko sklepu używam zwykłych. Orzechy, pestki i rodzynki również staram się kupować bio, ale też nie zawsze. Ważne, aby nie były konserwowane siarką, nie miały innych chemicznych dodatków. W zwykłym sklepie można dostać dobre jakościowo produkty w niższej cenie niż w sklepach organicznych. Trzeba tylko szukać i czytać etykiety.
Różne polecane, sprawdzone i używane przeze mnie produkty znajdziecie w zakładce Polecane produkty na stronie głównej bloga.


SKŁAD:

Płatki owsiane błyskawiczne 1 opakowanie, ja miałam 400 g
Otręby żytnie 2 garści
Orzechy laskowe 1 garść
Orzechy włoskie 1 garść
Orzechy nerkowca 1 garść
Migdały blanszowane 1 garść
Pestki słonecznika 1 garść
Rodzynki (bez siarki) 1 garść
Siemie lniane 1 garść
Wiórki kokosowe (bez siarki) 1 garść
Miód (prawdziwy miód, nie sztuczny, nie miodek) kilka łyżek (w zależności jak bardzo posklejane mają być składniki i jak bardzo słodkie)
Sok z pomarańczy (ekologicznej) 1 sztuka
Gorzkie kakao 2 łyżeczki
Cynamon 1 łyżeczka
Kardamon 1/2 łyżeczki
Imbir 1/2 łyżeczki
























Na blaszkę (może być wyłożona papierem do pieczenia) wrzucamy płatki owsiane, otręby, orzechy (całe lub pokrojone, to już zależy od waszych upodobań), pestki, wiórki, rodzynki, przyprawy. Polewacie miodem i sokiem z pomarańczy. Mieszamy. 
































































Wkładamy do rozgrzanego do 180 stopni C piekarnika na ok. 20-30 min. 
Co jakiś czas trzeba przemieszać, aby góra nam się nie przypaliła.



























Wyciągamy, czekamy jak ostygnie i zajadamy się pysznym, bardzo zdrowym musli. ;-)
Prawda, że proste?

Tak jak pisałam, zarówno rodzaj jak i ilości składników możecie dowolnie zmieniać.

Celowo piszę 1 garść a nie 5 dkg, bo nie każdy ma w domu wagę kuchenną, nie każdy też chce tracić czas na dokładne odważanie każdego produktu. W tym przypadku nie ma takiej potrzeby. Sami ocenicie czy lubicie dane go składnika mniej lub więcej.

Miód, pod wpływem temperatury, traci w piekarniku swoje zbawienne właściwości, dlatego ja osobiście daję go ostatnio raczej nie wiele, aby tylko część płatków się posklejała a czasem tylko po to by dodać troszkę słodkiego smaku. Miód dodaję czasem później, już podczas przygotowywania przekąski.

Z czym jem musi?
Z kefirem, jogurtem naturalnym, z owocami, czasem wrzucam do koktailu lub kremu czekoladowego (zdrowego, domowego, niebawem przepis), do ciast, ciasteczek, świeżo wyciśniętego soku lub solo jako zdrową przekąskę.








Musli przechowuje w szklanych, szczelnie zamkniętych słoikach, dzięki czemu cały czas jest pyszne i chrupiące.























Porcje, które robię wystarczają mi na dwa tygodnie, czasem na trzy a czasem nawet na miesiąc.

Jeśli wcześniejszy opis i aspekt zdrowotny Was nie przekonał do osobistego przyrządzenia, dodam, że zyskujecie też możliwość wpływu na ostateczny smak produktu.
W sklepie znajdziecie tylko kilka smaków granoli. Będą zawsze takie same, starannie opracowane, sztuczne smaki. W składzie będą np. rodzynki, których nie lubicie a nie będzie orzechów, które kochacie. Sami możecie za każdym robić musli o innym, niepowtarzalnym smaku. I dodać więcej niż 0,9% ziarna słonecznika, więcej niż 2,9% płatków kokosowych a prócz tego ziarna, orzechy, suszone owoce...fantazja nie ma granic.
























Mam nadzieję, że zachęciłam Was do zrobienia swojej domowej granoli. Jeśli tak napiszcie jak Wam wyszła. :-)

CHEMICZNE DODATKI JAKIE MOŻECIE SPOTKAĆ W POWYŻSZYCH PÓŁPRODUKTACH DO WYKONANIA MUSLI.
WYBIERAJCIE PRODUKTY BEZ:
1. Orzechy, nasiona, rodzynki i wiórki kokosowe
- Dwutlenek siarki[powstaje przy spalaniu siarki(E 220)]
- Kwas sorbowy [kwas sorbinowy(E 200)]
2. Przyprawy
- Glutaminian sodu [glutaminian monosodowy, sól sodowa kwasu glutaminowego, MSG, może pochodzić z roślin GM (E 621)
3. Pomarańcze
- Jeśli pomarańcze nie są ekologiczne to na pewno zostały potraktowane sporą dawką chemii, czyli pestycydami, środkami grzybobójczymi i konserwującymi. Cytrusy trafiają do naszych sklepów po wielotygodniowej podróży, więc aby ją przetrwać są bardzo mocno traktowane chemią.

MOJE RADY:
1. Wybierajcie przyprawy jednoskładnikowe, jednak także czytajcie ich skład. Mieszanki przeważnie zawierają bardzo szkodliwy glutaminian sodu.
2. Kakao wybierajcie gorzkie, ciemne, bez żadnych dodatków.
3. Wybierajcie płatki i otręby owsiane, żytnie, orkiszowe, jęczmienne, gryczane, jaglane (z prosa). Nie kupujcie otrębów pszennych!
Pszenica w dzisiejszych czasach została poddana krzyżówkom i hybrydyzacji (zamiany kodu genetycznego - mutogeneza za pomocą szkodliwej substancji chemicznej o nazwie azydek sodu, promieniowaniu gamma i wysokim dawkom promieniowania rentgenowskiego) i nie ma już nic wspólnego z dawną, zdrową pszenicą. 
Na szczęście jeszcze istnieją nieruszone odmiany, jak samopsza i płaskurka, ale zapewniam, że w zwykłym sklepie nie znajdziecie nic pochodzącego z tych zdrowych odmian. Można je nabyć w sklepie ekologicznym lub bezpośrednio od plantatora. Czasami także na eko-tagrach. 
O szkodliwości pszenicy powstanie osobny tekst, gdyż jest to dłuższy temat.
4. Kupujcie cytrusy ekologiczne. Nie są pryskane chemicznymi substancjami i posiadają certyfikaty. Skórkę tylko z takich pomarańczy można zetrzeć i dodać do cista czy deseru. Panuje opinia, że przed starciem wystarczy skórę dobrze umyć i że nie trzeba jej sparzyć, ale ja zawsze i tak to robię. 
W żadnym wypadku nie wolno używać skórki z pomarańczy nieekologicznych, nawet po sparzeniu! Jest cała nasycona bardzo szkodliwymi substancjami, które nie znikną po polaniu wrzątkiem.
Jeśli macie pomarańcze nieekologiczne i chcecie wykorzystać je do musli, jak najbardziej można to zrobić. Wpierw bardzo dokładnie umyjcie pomarańcz w ciepłej wodzie, potem sparzcie wrzątkiem. Obierzcie. Substancje ze skórki pozostają na waszych rękach! Nim zaczniecie ją dzielić na kawałki czy wyciskać, koniecznie bardzo dokładnie umyjcie ręce.


Instagram @zdrowe_jedzenie_bez_chemii

Archiwum bloga

Popularne posty